Recenzja filmu

Padak (2012)
Dae-hee Lee

Jak ryba na talerzu

W filmie pojawia się kilka tradycyjnych, rysunkowych sekwencji z piosenkami, ale nie są to musicalowe numery jak u Disneya, a raczej wizualno-dźwiękowe impresje na ponury temat.
Koreański film "Padak" to ponury rewers amerykańskiego "Gdzie jest Nemo?". Tam też mieliśmy wątek ryb uwięzionych w akwarium i snujących plany ucieczki z niewoli. Ale produkcja Pixara była mimo wszystko kolorową animacją dla całej rodziny, natomiast "Padak" to brutalna opowieść o krwawym losie morskich zwierząt skazanych na ludzką łaskę.

W którymś momencie twórcy "Padak" nawiązują nawet do "Gdzie jest Nemo?". Ale grupa błazenków (do tego gatunku należał Nemo) nie jest tak sympatyczna jak bohater Pixara. Gdy główna bohaterka, makrela o imieniu Padak, trafia na moment do ich akwarium, małe rybki zachowują się dość agresywnie i przezywają ją "jadalną". Film stara się bowiem pokazać rybi los w tonacji serio – stąd motyw obraźliwych, wręcz rasistowskich komentarzy błazenków. Jak widać, ryba rybie nierówna, a granica tolerancji przebiega wzdłuż linii ludzkich upodobań kulinarnych.  

Nasza tytułowa makrela to świeżo złowiona zdobycz, która trafia do zbiornika wodnego w sklepie rybnym. Zza szyby swojego więzienia widzi wciąż morze, ale ucieczka wydaje się niemożliwa – nawet tak mały dystans to za dużo dla ryby. Ze swojego miejsca niewoli Padak może również zaglądać do wnętrza restauracji, gdzie rozgrywają się sceny kuchennego gore. Odcięte głowy, zdrapane łuski, wypatroszone korpusy – tym bardziej drastyczne, że ofiary tych zabiegów obdarzone są w filmie głosem. Makrela nie ma jednak zamiaru się poddać. Jej wola walki i niezgoda na śmierć na talerzu spotyka się jednak z oporem ze strony współwięźniów. Rządząca w akwarium płastuga narzuciła pozostałym rybom defensywną postawę. Nie chcą oni zobaczyć tego, co jest jasne dla Padak: w ten sposób jedynie odwlekają nieunikniony koniec.

"Padak" jest zatem historią o konflikcie postaw, opowieścią o bezwzględnej potrzebie wolności i o wartości poświęcenia. Przesłanie to nabiera wręcz chrześcijańskiego kształtu – w jednej z sekwencji pojawia się zresztą obraz kościoła i krzyża. Film obfituje w ofiarną ikonografię; nie sposób też zlekceważyć symboliki samej ryby. Dlatego nie dajcie się zwieść animowanej, baśniowej formie.

Komputerowa animacja, choć odrobinę przerysowuje i indywidualizuje zwierzęcych bohaterów, jest aż nadto realistyczna w obrazowaniu okrucieństw kuchennego noża. W filmie pojawia się kilka tradycyjnych, rysunkowych sekwencji z piosenkami, ale nie są to musicalowe numery jak u Disneya, a raczej wizualno-dźwiękowe impresje na ponury temat. Tak, to film o gadających zwierzątkach – ale raczej nie dla dzieci. Ani dla fanów sushi.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones